poniedziałek, 5 listopada 2012

Dekoracje weselne z kryształkami w roli głównej...

Kiedy zobaczyłam je po raz pierwszy, wiedziałam już, że wpadłam na dobre... Moja wyobraźnia zaczynała buzować i nie mogłam przestać nucić słów z piosenki Marylin Monroe: “Diamenty są najlepszym przyjacielem dziewczyny”. Zapragnęłam więc jak najszybciej podzielić się moim nowym odkryciem z innymi – stąd ten rok w naszych dekoracjach należał właśnie do nich: szklanych kryształków, błyszczących w świetle, niczym wytworne brylanty. Oczarowały mnie totalnie i w rezultacie pojawiały się wszędzie tam, gdzie tylko mogłam sobie na to pozwolić.

Pomysł chyba okazał się całkiem niezły, gdyż niejednokrotnie z dziką satysfakcją obserwowałam reakcje na nasze “kryształowe” wnętrza. Często też ze świadomą przebiegłością, częstowałam Klientów swoim nowym wynalazkiem totalnie z zaskoczenia (bez żadnych wcześniejszych uzgodnień ). Nie zdarzyło się jednak nigdy, aby taka niespodzianka spotkała się z niechęcią! Cóż – trzeba uczciwie przyznać, że odmieniają one nawet banalne wnętrza, nadając im niekiedy wręcz pałacowego klimatu.

Wesele, ślub, pierwsza komunia, chrzest – te uroczystości są wręcz idealnie stworzone do takich dekoracji. Wszędzie tam, gdzie dominują czyste i subtelne kolory, błyszczące kryształki nadają im wyjątkowej elegancji. Są niczym diamentowa kolia na szyi pięknej kobiety, która zawsze dodatkowo podkreśli jej urodę. Czyż można się im oprzeć ??? Muszę szczerze przyznać, że ja... nadal nie potrafię. 
 







poniedziałek, 1 października 2012

Pierwszy krok w chmurach, czyli... Nowostawy Dolne AD. 2012


Nasze pierwsze, wiosenne spotkanie nie było zbyt obiecujące... Zobaczyłam obszerny hangar, w którym groźnie odbijało się echo od pustych ścian i przytłaczała chłodna przestrzeń bladego wnętrza. Nie miałam żadnego rozsądnego pomysłu na dekorację tej sali – wszystkie dotychczasowe rozwiązania zwyczajnie tutaj się nie sprawdzały. Pozostała jedynie cicha nadzieja, że przez tych kilka miesięcy, które zostały do ślubu zdarzy się jakiś cud (włącznie z absurdalnym marzeniem, że ktoś jednak oprzytomnieje i obniży sufit). Niestety – moje modlitwy nie zostały wysłuchane i w ten weekend przyszło mi zmierzyć się z tym trudnym wyzwaniem. Choć muszę przyznać, że spotkała mnie jednak miła niespodzianka: obszerne okna zostały ubrane w ładne, nowe zasłony. Ponieważ ciągle jednak nie opanowałam trudnej sztuki latania, spróbowałam poradzić sobie inaczej i... skorzystałam z magicznych właściwości helu.
 
Aranżację tę nazwałam zapożyczonym od Marka Hłaski tytułem: “Pierwszy krok w chmurach”. Pierwowzór literacki jest dosyć mroczny, więc skradłam mu tylko tytuł i przerobiłam go na wersję optymistyczną – “moi” Zakochani mają wszelkie niezbędne predyspozycje aby być razem szczęśliwymi. I niech tak już pozostanie...



 




poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Tytułem wstępu...


"Świat bez kobiet byłby jak ogród bez kwiatów" - Pierre de Brantome. 



Cytat ten znalazłam wiele lat temu w niepozornej książeczce i jakoś dziwnie wrył mi się on w pamięć. Teraz chyba już wiem nareszcie, dlaczego moja podświadomość przygarnęła go do siebie.

Kiedy spotykam się z młodymi kobietami, przygotowującymi się do ślubu zaczynam naprawdę rozumieć... W rzeczy samej – gdyby to mężczyźni planowali przyjęcia wyglądałyby one pewnie wg identycznego scenariusza: duuużo alkoholu, dobrego jedzenia + kilka wolnych dni (czyt. bez żadnych obowiązków). Kobieta natomiast ubiera to dopiero w całą poezję zapachów, kolorów i dźwięków. Bez tych atrybutów nasze rodzinne spotkania nadal przypominałby “Walkę o ogień” w nieco zmodyfikowanej wersji, bo z... telewizorem (najlepiej z samymi kanałami sportowymi). Nie twierdzę jednak, że faceci są beznadziejni – po prostu są inni. Dlatego cieszę się, kiedy Panowie nie próbują na siłę udawać zainteresowania takimi niuansami, jak kwiaty, dekoracje, ozdoby itp. Pomijając już zupełnie fakt, iż większość z nich nie odróżnia ok. 60% kolorów, to zwyczajnie... ich to nudzi (widziałam niejednokrotnie, kiedy On dyskretnie ziewa nad Jej zachwytami). Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że czasem może jednak doceniają nasze wysiłki, kiedy serwujemy im szampana w czymś bardziej wyszukanym od plastikowego kubka...